Stare zapiski
W tym dziale przedstawiamy najważniejsze zapiski dotyczące początków parafii i tego, co się w niej działo.
Znajdziemy tutaj:
- notki i zapiski z "Kroniki parafii dębnickiej" z lat 1939-45 r.
- relację Honoraty Warzechowej pt. "Kronika NSPJ" o zakupie obrazu Serca Pana Jezusa i poświęcieniu temuż Sercu Pychowic oraz wybudowaniu kaplicy pw.
- zapiski z "Kroniki opactwa benedyktynów w Tyńcu" z lat 1939-51 r.
- Memoriał o utworzenie nowej parafii z Pychowic, Kostrza i Bodzowa z 1957 r.
Z "Kroniki parafii dębnickiej" z lat 1939-45
Kronika parafii pw. św. Stanisława Kostki w Krakowie na Dębnikach. T. I.
Rok 1918 -1945
Część 2: Notki do Kroniki od 10/7.39 do 11/6 1941
[salezjanie - autorzy nieznani]
20-27/4 1941 - Rekolekcje w Pychowicach dla dzieci i dla ludzi dorosłych miał ks. Mroczek. Głosił cały tydzień – ponoć z wielkim powodzeniem i zadowoleniem ludzi. Spowiedź i kom. Wszystkich na Łosiówce
Część 3: Kronika od 23 – 5 – 1941 do 1 – 3 – 1945
[zapiski z dnia 1 marca 1945 r.; autorstwa najprawdopodobniej ks. Stanisława Wojciecha Krygiera]
29. W rok 1941 (w maju) pracował w Pychowicach jako katecheta ks. Drózd. Pierwszą komunię św. dzieci po śmierci [w rzeczywistości aresztowaniu – red.] ks. Wojciechowskiego [w rzeczywistości ks. Ludwika Mroczka –red.] przygotował bezpośrednio ks. Zbigniew Bączkowski, sekretarz Inspektorialny. –
W roku 1942 r. przygotował ks. Aleksander Drózd dzieci Pychowickie do I-ej Komunii św. i pracował w Pychowickiej szkole jako katecheta aż do września 1942 r. Po ks. Aleksandrze objął katechezę ks. Jan Kanty Zeman, mieszkając jednak na Łosiówce (Tynieckiej 39). Za swojej pracy katechetycznej wyróżniał się ks. Jan Kanty Zeman pracowitością i gorliwością duszpasterską także poza szkołą, bo chcąc dla Pychowiczan stworzyć miejsce kultu, zbudował kapliczkę, którą jego Ekscelencja ks. sufragan katowicki ks. bp Bieniek uroczyście poświęcił 8 – 10 - 1944 r. Osobna monografia przez ks. Jana Kantego Zemana napisana [w rzeczywistości zredagowana – red.], przedstawia szczegółowo dzieje Pychowic w ogólności, aż do czasów najnowszych kończąc na uroczystym poświęceniu kapliczki, poświęconej Najśw. Sercu P. Jezusa.
Po tej uroczystości ks. Jan Kanty Zeman został zmieniony i objął stanowisko katechety szkoły powszechnej w Ludwinowie z mieszkaniem przy parafii św. Stanisława Kostki Konfederacka 6. Miejsce jego zajął ks. [Marian] Adamski jako katecheta w Pychowicach i dojeżdżający ksiądz ze mszą św. i kazaniem „exenrrendo” do Pychowic co niedziele i święta „de praecpta”. –
Za jego czasów powstała jego staraniem przybudówka do kaplicy. W niej zawieszono obrazy Męki Pańskiej czyli stacje drogi krzyżowej, które zostały uroczyście przez o. Reformatę poświęcone. –
W nowej przybudówce stoją dwa konfesjonały podarowane Pychowiczanom przez ks. proboszcza.
30. Rosjanie zajęli dnia 17.1.1945 Kraków, a w czwartek 18. stycznia wtargnęli do Dębnik wypędzając z miasta zupełnie Niemców. Ponieważ zajęcie Dębnik nie obeszło się bez walki ulicznej przesiedzieli ludzie w schronach trzy noce. Dzięki potężnemu orędownictwu świętych Patronów miasta Krakowa, których relikwie spoczywają w mieście, Rosjanie zajęli miasto bez wielkich strat materialnych, a prawie zupełnie bez strat w ludziach. Wszyscy wierzący to głośno przyznawali, z ks. Metropolitą na czele, który przypomniał o tym w liście pasterskim.
Wysadzenie mostów przez Wisłę spowodowało utratę wszystkich okien w kościele [na Dębnikach]. Wreszcie bitwa poczynała słabnąć, aż echo jej zupełnie ustało.
Uroczystość św. Jana Bosko obchodzono właśnie w tym czasie. Pan Bóg dał piękny czas, ale ją było obchodzić w kościele o zupełnie wybitych oknach. Ks. Dziekan dr Machay głosił chwałę św. Jana Bosko i to po raz wtóry, gdyż w zeszłym roku również był proszony z kazaniem. Ks. dr Machay, archiprezbiter kościoła P. Maryi w Krakowie wygłosił podniosłe kazanie na temat przywiązania św. Jana Bosko do P. Boga w przeciwieństwie do dzisiejszych ludzi tak nadmiernie przywiązanych do rzeczy doczesnych. Ks. Dziekan udowadniał jak problem ekonomiczny jest jednym z najważniejszych doby obecnej, że rozwiązanie tego problemu jest nakazem czasu, że nie można go rozwiązać sprawiedliwie i dobrze, jeżeli się nie uwzględni nauki chrześcijańskiej. –
32. Najpiękniejszą praktyką religijną w kościele parafialnym była zawsze praktyka nabożeństwa pierwszopiątkowego poświęcona czci Najśw. Serca P. Jezusa. Ks. Jan Symior, poprzednik ks. [Jana] Świerca, był gorliwym propagatorem tego nabożeństwa. My po części zbieramy owoce tego złotego ziarna rzuconego przez niego w serca Parafian. Już w czwartek poprzedzający 1-y Piątek wielka ilość ludzi (zwłaszcza młodzieży) przystępuje do sakramentu spowiedzi, tak iż w piątek rano czuje się pewne odciążenie, ale natłok w piątek rano jest prawdziwie tak wielki, że spowiada się od 6-ej aż do godz. 9-ej bez przerwy we wszystkich konfesjonałach, nawet w konfesjonałach przystawionych. Równocześnie od godz. 6 rano rozdaje się komunie św. (t.zw. wynagradzającą) przy bocznym ołtarzu Serca P. Jezusa, dokąd puszkę z komunikantami się przenosiło przedtem. Msza św. śpiewana z wystawionym Przen.[anjśw.] Sakramentu wychodziła o 8-ej, a ante missam (najlepiej od ołtarza) wygłoszone było krótkie przemówienie.
Komunię św. rozdawano przez 10 minut przez jednego kapłana, który „ad hoc” był przeznaczony. Ten nie spowiadał, ażeby najlepiej mógł ludzi obsługiwać.
Nie znam skuteczniejszego sposobu, ażeby rozpalić gorliwość parafian, jak tę praktykę jeszcze zmorzyć np. mszą św. wieczorną, jak to jest osobliwością u OO. Jezuitów. Zdawało mi się, że dzięki praktyce Pierwszopiątkowej ku czci Serca P. Jezusa cała parafia św. Stanisława Kostki i Św. Jana Bosko była niejako złożona w samym Sercu Najśw. P. Jezusa. –
34. Ks. Stanisław Wojciech Krygier, proboszcz kościoła parafialnego św. Stanisława Kostki wrócił na mocy listu posłuszeństwa do domu zakonnego (do Łosiówki) Kraków Tyniecka 39. Pracował jako proboszcz parafii i duszpasterz zakładu przez lat niepełna cztery. –
Świadectwo Honoraty Warzechowej
KRONIKA
dotyczy powstania kościoła parafialnego w Pychowicach pod wezwaniem NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSOWEGO
Pychowice 4 X 1982 r.
„W imię Boże"
Honorata Warzecha
Pychowice ul. Tyniecka 62
(to było robione dla archiwum)
POCZĄTEK ISTNIENIA NASZEJ PIERWSZEJ KAPLICZKI WOTYWNEJ W PYCHOWICACH,
która rozrosła się na kościół parafialny pod wezwaniem „Najświętszego Serca Pana Jezusa".
W roku 1942 przybył do naszych Pychowic ks. katecheta Jan Kanty Zeman ucząc naszych dzieci z początku w szkole. Niedługo, bo Niemcy zajęli szkołę, to katecheza była w prywatnych domach.
Należeliśmy do parafii św. Stanisława Kostki w Dębnikach. W tym roku 1943 ks. J. Zeman przygotowywał dzieci do I. Komunii św. Było tych dzieci 72-je. Komunia św. była 4 lipca 1943 r. Ks. Zeman powołał Komitet Pierwszokomunijnych dzieci.
W tym roku do tego Komitetu należały panie:
śp. Maria Kusiowa (w tym czasie żyjąca)
J. Taborowa
Szelągowa
J. Pieniążkówna (obecnie Rutkowska)
Pierwsza Komunia była 4 lipca 1943 r. w kościele św. Stanisława Kostki w Dębnikach, śniadanie w sali pod kościołem dla tych dzieci. Na drugi rok, 1944, ks. J. Zeman przygotowuje dzieci do I. Komunii św. W tym roku około 50 dzieci. Ks. J. Zeman zaproponował rodzicom tych dzieci, żeby został ten sam komitet zeszłoroczny. Matki częściowo się zgodziły. W tym roku I. Komunia była 10 maja 1944 r., potem śniadanie dla tych dzieci.
Gdy z funduszu zebranego ze składek na śniadanie i Mszę św. została reszta pieniędzy zaczęliśmy myśleć, co by zrobić na pamiątkę po tym komitecie. Różne nasuwały się projekty, ale to nie byłaby pamiątka. Jedna pani z komitetu poddała myśl, żeby po tym komitecie - z którego były niezadowolone jednostki matek - zakupić obraz Serca Jezusowego i poświęcić Pychowice Najświętszemu Sercu Jezusa; za te resztę pieniędzy, która został ze śniadania. Ta myśl się przyjęła. Obraz został zakupiony przez ks. J.[ana Kantego] Zemana i ks. Aleksandra Drozda na ul. Mikołajskiej u pana Machnickiego.
Obraz został przywieziony 29 VI 1944 r. w święto św. Piotra i Pawła. Nie było miejsca na ten obraz - miał być umieszczony na przydrożnej kapliczce zwanej „majówkową", przy której w maju śpiewaliśmy pieśni maryjne i przed ta kapliczką corocznie bywało poświęcenie pokarmów w Wielką Sobotę. Ale ks. Zemanowi odradzili, że jak tu jest czczona Matka Najświętsza to niech dalej będzie, a Serce Jezusa dajcie w inne miejsce. Poszliśmy z ks. Zemanem do właścicielki dworu, [do] już nieżyjącej dzisiaj Olgi Wójtowicz z prośbą czy by nie mogła darować kawałek parceli, która jest przy szkole. Mówi: „Ja dam całą parcelę (2 morgi), ale to teraz [jest] niemożliwe, bo Niemcy zajęli szkołę. Śp. ojciec (E.[dmund] Wójtowicz) stale mówił, że odda to pole pod kościół”.
Poszliśmy zobaczyć tę parcelę, na której rosła pszenica i stały tam auta niemieckie. Ks. J. Zeman powiedział, że pójdzie dowiedzieć się do władz niemieckich. Prosił sołtysa Jana Dubla, który był wtenczas, ale on mu odmówił. Że nie chce się dostać do [niemieckiego] obozu [pracy] „Libana”, że się jakieś babie przyśniła kaplica. Ks. Zeman udał się do Obwodu, który znajdował się na Rynku Dębnickim i poszedł z nim p. Klimeczek (komisarz) do władz niemieckich. Niemcy przyjęli ich i wysłuchali, kazali przynieść plan (to zatwierdzą). Plan wykonał p. inż. Witold Zgórski ([zamieszkały] na os. Oficerskim – Kraków). Plan został zatwierdzony.
Ks. J. Zeman powołał komitet męski budowy wotywnej kapliczki. Zaczęto kopać fundamenta dnia 16 czerwca 1944 r. Wszyscy pracowali: nawet i dzieci, do których należał obecny [ksiądz] jako chłopiec ks. Michał Szafarski, jako uczeń ks. J. Zemana. Praca wymagała niejednego poświęcenia z powodu okupacji niemieckiej. Nie było ludzi [do roboty]. Zaczęto robić ołtarz u kamieniarza p. Łuczywo (Olsza). Zabrano mu ludzi do okopów, nie mógł skończyć [ołtarza].
Chodziliśmy pieszo na Olszę z Pychowic, bo nie było pojazdów, żeby się spieszył. Trwało bardzo długo. Bo tak samo było z bramą, którą wykonał p. Oremus na Rakowickiej. Każda rzecz przychodziła bardzo ciężko. Nie było materiałów do budowy, pożyczaliśmy się cegieł, belek itd., część była darowana materiałów. Z wielkim trudem przewieźliśmy bramę żelazną, którą wykonał p. Oremus, ul. Rakowicka. Uciekaliśmy z tą bramą żelazną na ul. Lubicz - nie dało się przejechać. Pojechaliśmy ul. Prandoty na ul. Warszawską. Na pl. Matejki było bardzo dużo Niemców - rozbijali bramy żelazne, zabierali i ludzi. (Bramę wiózł wtenczas sp. Franciszek Kolorus, który się bardzo poświęcał). Jechaliśmy z powrotem na ul. Rakowicką, całe pół dnia jeździliśmy. Wyjechaliśmy ul. Topolową na [ul.] Okopy na [ul.] Dietla, na most Dębnicki i do Pychowic.
Ta praca przy kapliczce trwała do 8 października. Poświęcenia dokonał J.E. ks. bp śp. Julian Bieniek, który był wysiedlony i ukrywał się w Krakowie. Po poświęceniu tej kapliczki przyjęcie było gości zainteresowanych u p. fundatorki parceli p. Olgi Wójtowicz.
Niedługo po poświęceniu tej kapliczki został przeniesiony ks. J. Zeman na Ludwinów. Na jego miejsce przyszedł śp. ks. Marian Adamski - on przybudował barak, bo modliliśmy się na polu, bo ta kapliczka nie mieściła wszystkich. Ks. M. Adamski zaprowadził chór młodzieży. Barak dostaliśmy od p. Remizona (teścia Martyniak) - mieszkał w Pychowicach; część za żywność, reszta za pieniądze.
Po ks. M. Adamskim przyszedł jego brat ks. Tadeusz Adamski. On dokończył przybudówkę [do kaplicy]. Po ks. Tadeuszu przyjeżdżali inni księża dowożeni furmankami w niedzielę na Mszę św.
Przyszedł ks. dr Stanisław Marchaj (1958-1972). Ks. Marchaj rozebrał tę kaplicę i ten barak przestawił wyżej. Był mianowany proboszczem [komuniści go nie zatwierdzili – przypis red.]. Poprzednia kaplica stawiana jako „wotywna Serca Pana Jezusa", że jak się wojna skończy będzie z drugiej strony stawiana kapliczka Najświętszego Niepokalanego Serca M. Boskiej. W środku miał stanąć duży kościół. Takie były plany; na to nie było funduszy, to ks. Marchaj przestawił tę kapliczkę ks. Zemana wyżej. I tak powstała parafia w roku 1958. Ks. dr St. Marchaj był w naszej parafii do roku 1972. Pracował bardzo ofiarnie, poświęcał się bardzo; zbudował plebanię, jak i wiadomo wniósł wkład swój osobisty majątkowy. Odszedł niesłusznie przeniesiony z naszej parafii. Tak jak ks. J. Zeman też włożył dużo pracy. Za jego staraniem został odnowiony i uporządkowany cmentarz, który poświęcił i obecnie tym cmentarzem zarządzają władze magistrackie. Cmentarz został rozszerzony, bo się parafia rozrosła - doszły Kostrze i Bodzów. Przedtem te dwie miejscowości należały do Tyńca o.o. Benedyktynów.
W czasie wojny, [w] 1944 r., [w rzeczywistośći na początku stycznia 1945 r. w czasie przejścia frontu], gdy Niemcy byli w szkole, część ludności ukrywała się w tunelach [kawernie pychowickiej]. 5. dni w skale siedzieliśmy; tydzień był z nami ks. dr Tadeusz Adamski i my modliliśmy się i spowiadaliśmy. Rano szliśmy pod pociski do kaplicy na Mszę św., bo w skałach ks. Adamski nie mógł Mszy św. odprawiać. Wśród trzasków [pocisków] ks. Adamski odprawiał Mszę św. w kaplicy. Było to miejsce zagrożone, bo Niemcy byli w szkole przy kapliczce. Zostaliśmy cudownie ocaleni. Mieliśmy w tunelu obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Prosiliśmy o ocalenie od śmierci.
W roku 1927 przed obrazem M. B. Częstochowskiej odprawił Mszę św. polową śp. ks. dr prof. Jan Symior - proboszcz z Dębnik, który uczył dzieci w Pychowicach - poświęcił nasze Pychowice M.B. Częstochowskiej. Ten obraz jest u nas w parafii - jest to ikona Pychowic. Nikt nie pamięta jego fundacji i moja śp. babcia Teresa Lachman urodzona w roku 1865 opowiadała mi, że jak ona chodziła do szkoły to ten obraz już był. Pychowice należały [wówczas] do parafii św. Michała na Skałce. Nikt nie pamięta kto go kupił czy darował.
Dziękujemy Sercu Pana Jezusa i M.B. Częstochowskiej za ocalenie nas od śmierci, za opiekę nad naszą parafią.
Wdzięczni parafianie
Księża, którzy pracowali w naszej parafii w Pychowicach, których pamiętam:
ks. Jan Kanty Zeman
ks. A.[leksander] Drozd
ks. Zbigniew Bączkowski
ks. M.[arian] Adamski
ks. T.[adeusz] Adamski
ks. T.[adeusz] Baran
ks. [Józef] Szlęg (założył orkiestrę)
ks. [Franciszek] Socha
ks. [Jan] Betleja
ks. [Mieczysław] Czarnecki
ks. St.[anisław] Marchaj
ks. M.[arian] Ciszewski (od 1962 do 1970)
ks. [Józef] Stasiak
ks. Wiśniewski
ks. [Stanisław] Kubera
ks. S.[tanisław] Domino
ks. [Antoni] Wiktorowicz
ks. Skiba
ks. [Wincenty] Zalewski
ks. [Henryk] Maternia
ks. L. Koniarczyk
ks. prof. Jerzy Kanton
ks. Z. Ciszewski
ks. Z.[dzisław] Nowak
ks. Władysław Nowak
ks. Henryk Abramek
To jest prawdziwa kronika [z] dnia 4 X 1982 r. Pisałam na prośbę księdza (od księży salezjanów) i był z nim z archiwum pan, to co pisałam z nim na brudno.
Honorata Warzechowa
Z "Kroniki opactwa benedyktynów w Tyńcu" z lat 1939-51
O Kostrzu i Bodzowie.
Wypisy z "Kroniki opactwa benedyktynów w Tyńcu" (t. 1: 1939 – 1951)
1940
Niedziela, 23 listopada: Ojciec Kazimierz daje w poniedziałek nauki katechizmowe dzieciom szkolnym w Kostrzu
1941
Piątek 21 marca. Uroczystość św. O.[jca] N.[aszego] Benedykta. – Powoli odżywają nasze benedyktyńskie tradycje w Tyńcu. Lud zdaje się je rozumieć, czego dowodem liczny udział parafian w uroczystości, mimo że jest obchodzona w samym dniu, kiedy wypadnie. W szkole siostry ogłosiły dzień wolny od nauki, jako święto parafialne, to samo ogłosiło się dzieciom w Kostrzu.
1942
28 marca. Skutek Misji św. nadzwyczajny. Frekwencja do spowiedzi misyjnej wielka. Codziennie 5 do 6 nauk wygłaszają misjonarze, w tem nauki dla wszystkich i nauki stanowe. Bardzo wielkie wrażenie zrobił tzw. Kongres eucharystyczny tzn. nabożeństwo ku czci Najświętszego Sakramentu z odpowiedniem kazaniem, urządzone w czwartek 26 marca. Lud uczęszcza tłumnie na te wszystkie nauki i rozmyślania i to nie tylko z parafii tynieckiej, ale i innych okolicznych parafii. Na poszczególne dnie misji wyznaczone pewne grupy stanowe do spowiedzi – dzieci, matki, ojców, dziewczęta, młodzieńców. Ponieważ ks. proboszcz nie spowiadał, cały ciężar spowiedzi misyjnych spadł na naszych ojców i na OO. Misjonarzy. Jeden z ojców misjonarzy (OO. Redemptoryści – o. Marcinek i o. Zieliński) wygłosił także naukę w Bodzowie (w kaplicy), wyspowiadał starców tamże i odwiedził chorych w Bodzowie i Kostrzu. Drugi znów zaopatrzył Św. Sakramentami chorych miejscowych. Ojcowie misjonarze mieszkają i jadają w klasztorze.
1944
10 stycznia 1944 roku, poniedziałek. Tego roku po raz pierwszy ojcowie chodzą z kolędą w Tyńcu. Po długich układach i rokowaniach z proboszczem, niczem przesilenie gabinetowe, które zajęły parę dni i parę przechadzek z klasztoru na plebanię stanęło na tym, że proboszcz obejdzie rodziny w Bodzowie i Kostrzu, my zaś w Tyńcu. Tak się też stało. O. Kazimierz z o. Józefem obiegli całą wieś... Te bliższe jeszcze zetknięcie się z wsią przyniosło też i pewną pomoc materialną na oświetlenie kościoła.
1945
Niedziela, 21 stycznia. Po gwałtownej strzelaninie od godz. 9 do 11 bolszewicy odstąpili na razie do Bielan. Położenie bojowe zaczyna się nieco wyjaśniać przez stwierdzenie obecność znacznych sił sowieckich na prawym brzegu Wisły. Są już w Kostrzu, Skotnikach i Kobierzynie. Niemcy mówią, że i Skawina zagrożona.
24 czerwca. O. Kazimierz objął w tym roku obowiązek odprawiania co niedzielą sumy w Bodzowie, 12 km stąd. To kraniec naszej parafii, ale są konie, więc to nie jest męczące.
1946
14 kwietnia – niedziela Palmowa. W czasie kazania na sumie Ojciec Podprzeor powitał parafię jako proboszcz i wezwał parafian do współpracy, aby z parafii tynieckiej zrobić parafię wzorową, w której wszyscy bez wyjątku parafianie znaleźliby drogę z Bogiem i do Boga. O. Józef został zamianowany ekonomem (wobec przedłużenia się pobytu o. Mateusza na Śląsku), ma się on zająć całem gospodarstwem powiększonem przez przejęcie gruntów parafialnych i ogrodu. Świeżo sprawiony motocykl może oddać wielkie usługi, gdyż Ojciec Podprzeor musi dojeżdżać do Kostrza, gdzie uczy religii w szkole.
26 lipca. Rozpoczęły się ośmiodniowe rekolekcje SS. Felicjanek w Tyńcu pod przewodnictwem o. Jacka. Rekolektant ma pracę tem większą, że nie przerwał przygotowywania dzieci w Kostrzu do I Komunii Świętej, która już niedługo odbędzie się.
4 sierpnia. Odbyła się uroczysta I. Komunia Święta dzieci z Kostrza. Śpiewy dobrze przygotowane i staranność odbytych ceremonii znalazły podobno uznanie we wsi. Oczywiście cały wysiłek o. Jacka i pomagających mu sióstr felicjanek szedł w kierunku duchowego przygotowania, ale zewnętrzna okazałość dała z pewnością u dzieci spotęgowanie nastroju sprzyjającego dobremu przyjęciu Jezusa, rodziców zaś musiała usposobić przychylnie dla pracy klasztoru nad młodzieżą.
1947
Ojciec Podprzeor zakończył blisko trzymiesięczną wędrówkę mającą na celu poznanie bliższe parafii, która rok temu została mu powierzona. Począwszy od pierwszych dni adwentu o. Piotr pracowicie obszedł dom za domem wszystkie rodziny w Tyńcu, Kostrzu, Bodzowie, Kole i Podgórkach. Obecnie może sobie zdać sprawę z położenia, które jest alarmujące, choć nie beznadziejne i zastanowić się nad metodą pracy. Parafia nasza od dłuższego czasu pozbawiona była pasterza, który by energicznie się nią zajął. Obecnie cechuje ją bezwład i brak zainteresowania sprawami religijnymi, oprócz tego jest dużo biedy i docierają do Tyńca złe wpływy bliskiego miasta. Również stan zdrowotny parafii jest zły, duży odsetek gruźlików, niewątpliwie stoi to w związku z tzw. „Szamotownią” w Skawinie, w której pył cementowy zabójczy jest dla płuc robotników. Istnieje też świeżo obudzony przez poprzednich okupantów, a utrzymywany starannie przez obecnych alkoholizm. Zupełnie ostatnio powstał na środku wsi szynk, który skutecznie rywalizuje z kościołem parafialnym. Cichym wrogiem życia religijnego jest miejscowy chałupniczy przemysł rękawiczniczy, który zajmuje wszystkich niemal parafian od najmłodszych począwszy poprzez obie płcie do późnej starości. Naturalnie zmechanizowana długotrwała praca fatalnie wpływa na rozwój duchowy, fizyczny i intelektualny dzieci, a przytem względnie dobry zarobek, powiększony dziś zerami dewaluacji (400–500 zł dziennie) odciąga od dłuższych nabożeństw, od jakichkolwiek „nieproduktywnych zajęć”, w ogóle od życia społecznego. Ta garść szczegółów o naszych najmłodszych braciach wystarcza do zrozumienia troski Ojca Proboszcza, który dotąd sam nie ma pomocy, co więcej ma liczne obowiązki i w opactwie i poza nim.
1949
19 czerwca. W Bodzowie odbyła się, chyba po raz pierwszy w dziejach tej wsi, procesja z Najświętszym Sakramentem, w przypadającą na ten dzień niedzielę w oktawie Bożego Ciała. Przez maj i czerwiec jeździł co dzień do Bodzowa o. Jacek, aby wieczorem odprawiać w tamtejszej kapliczce nabożeństwa majowe ew.[entualnie] czerwcowe. Punktem kulminacyjnym tej pracy jest właśnie wspomniana procesja, która z Bodzowa udała się do Kostrza i wróciła do bodzowskiej kaplicy. Praca o. Jacka była przyjęta z wielką radością przez naszych bodzowskich parafian, którzy gorąco brali udział w nabożeństwach i w procesji.
7 sierpnia. Wieś Bodzów przeżywa swój dobry okres. Leżąc na rubieżach parafii dotąd, prawdę rzekłszy, wymykała się wpływom dobroczynnym tynieckich proboszczów. Jest powszechną tajemnicą, że mieszkańcy Bodzowa nie umieją katechizmu i na pytanie: jakie są Osoby Trójcy Przenajświętszej? odpowiadają „Bóg-Ojciec, Szczęść Boże i Duch św.!” Jednakże przodują w przywiązaniu do kościoła parafialnego i w gotowości wewnętrznej do przyjmowania wdzięcznie wszelkich oznak zainteresowania i opieki. Toteż nie trzeba było długo czekać, aby między Bodzowem a o. Jackiem zawiązały się najszczersze i najserdeczniejsze stosunki. Dzisiaj obchodzimy w Bodzowie odpust. Kapliczka pod wezwaniem Matki Boskiej Śnieżnej została odnowiona i odmalowana w kolorach wyrażających entuzjazm tubylców. Sumę z asystą śpiewa br. Paweł, kazanie głosi o. Jan o Nestorianach. Dla zapomnianej dotąd wioski jest to prawdziwe święto. Radość zdobi twarze licznych zebranych wiernych. Z wieżyczki odzywa się nowy dzwon. Mówi się o budowie większego prawdziwego kościoła. O. Jacek w Bodzowie musi być wszystkim: proboszczem, kościelnym, gospodarzem, organistą i czemkolwiek potrzeba. Toteż kochają go tam niejako pięciokrotnie.
1950
O. Jacek wyjechał na szereg miesięcy (może rok) do Lubinia. Powodem tego było przemęczenie pracą i osłabienie psychiczne. W ostatnich latach był prokuratorem klasztoru, głównym katechetą, a dodatkowe zajęcia duszpasterskie były też obfite, zwłaszcza w Bodzowie, gdzie często dojeżdżał, żeby ratować tę opuszczoną wioskę na skraju parafii.
17 października 1950. Przesunięcie w urzędach: o. Bernard staje się wice-szafarzem oraz prefektem gości jedynym, o. Paweł prokuratorem. Natomiast o. Grzegorz oprócz ogólnego zastępstwa Ojca Proboszcza (vicarius in omnibus) bierze na siebie nauczanie religii w Kostrzu oraz dyrekcję chóru parafialnego, rozwijającego się coraz lepiej i dochodzącego do pięknych wyników.
Memoriał o utworzenie parafii
MEMORIAŁ
w sprawie utworzenia nowej parafii: Pychowice, Kostrze, Bodzów
Archidiecezji Krakowskiej
PYCHOWICE, wieś odległa od Krakowa ok. 3 km, należy do parafii św. Stanisława Kostki, powierzonej Zgromadzeniu Salezjańskiemu i erygowanej w roku 1932.
PYCHOWICE liczą przeszło 1000 dusz. Bezpośrednio z Pychowicami sąsiadują dwie wsie: KOSTRZE i BODZÓW, liczące razem przeszło 1000 dusz również i należące do parafii o.o. Benedyktynów w Tyńcu, a odległych od kościoła klasztornego ok. 5 km.
W roku 1944 dokonano w Pychowicach poświęcenia małej kapliczki pod wezwaniem N.S.P.J na terenie ofiarowanym przez p. Woytowiczów pod przyszły kościół parafialny, zaprojektowany przez prof. inż. Krzyżanowskiego, budowniczego kościoła św. St. Kostki n a Dębnikach. Poświęcenie kapliczki dokonał J.E. ks. Biskup Bieniek dnia 8 X 1944 r.
W następnych latach do kaplicy w Pychowicach dobudowano obszerny barak drewniany, mogący pomieścić ok. 300 osób. Od tej chwili we wszystkie niedziele i święta, jak również w pierwsze piątki miesiąca dojeżdża do Pychowic jeden z kapłanów z parafii św. St. Kostki, gdzie odprawia dwie Msze św., na które prawie wszyscy mieszkańcy Pychowic przychodzą.
We wsi Kostrze [w rzeczywistości w Bodzowie - red.] znajduje się również mała kapliczka, w której w miesiącach wiosennych i letnich o.o. Benedyktyni odprawiają Msze św. dla mieszkańców Kostrza i Bodzowa, do których parafii te dwie wsie przynależą. W zimie przychodzą na Msze św. do kaplicy w Pychowicach.
PYCHOWICE posiadają własny cmentarz, gdzie grzebią zmarłych.
Tuż przy kaplicy w Pychowicach znajduje się szkoła podstawowa dla dzieci miejscowych, w której uczy zawsze jeden z księży Salezjanów.
PYCHOWICE, KOSTRZE i BODZÓW liczą ok. 2500 mieszkańców.
Lud na ogół dobry i pobożny, główna jego wadą to pijaństwo, niemałe też niebezpieczeństwo dla moralności stanowią wielkie koszary wojskowe.
Od wielu już lat marzeniem Pychowiczan jest utworzenie parafii i posiadanie księdza „na stałe”, mieszkającego wśród nas. Sprawa ta była już omawiana z J.E. biskupem Jopem i z przew.[ielebnym] ks. infułatem [Ferdynandem] Machayem, którzy w swoim czasie odwiedzili Pychowice; niestety, zaszłe wypadki w Krakowie w ostatnich latach przeszkodziły jej dalszemu rozwojowi. Dodać jeszcze należy, że prawie wszystkie czynności duszpasterskie, z wyjątkiem ślubów i większości chrztów, odbywają się w Pychowicach. Prowadzi się również osobne księgi parafialne dla Pychowic.
Zdaje się, że naglące potrzeby religijne tych trzech wsi, warunki lokalne, plany rozbudowy tych okolic i obecna sytuacja w kraju, przemawiają za szybkim wydzieleniem Pychowic z parafii św. St. Kostki i utworzeniem samodzielnej jednostki kościelnej. Do czasu wybudowania nowego kościoła, kaplica obecna w Pychowicach z przystawionym barakiem może w zupełności wystarczyć jako miejsce kultu religijnego.
W ostatnich czasach zawiązał się Komitet Budowy Kościoła Parafialnego w Pychowicach.
W tym roku przypada 13-lecie poświęcenia kaplicy w Pychowicach Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
Salezjanie, Parafia Dębnicka Kraków, 1957 r.